czwartek, 30 maja 2013

Od Renn - Nie udane polowanie.


Pierwszy dzień w watasze. Leżę i rozmyślam nad przeszłością. Czy ja tylko o niej umiem myśleć?! - karciłam się w duchu. Postanowiłam przecież, że zapomnę o wszystkim i zacznę życie od nowa. Jest to jednak nie możliwe... może kiedyś, ale na razie ran wcześniejszych lat nie da się ugasić. 
Wstałam. Postanowiłam udać się na polowanie, aby uspokoić się trochę. Szybkim krokiem dotarłam do lasku sosnowego, gdzie godzinę temu dostrzegłam kilka koźląt. Przysunęłam nos do ziemi i od razu złapałam trop. 
Młoda, zdrowa samiczka przemieszczała się wzdłuż rzeki, potem zygzakiem wśród drzew, aż znalazła się na odkrytej polanie. Pasła się właśnie spokojnie nieświadom z mojego towarzystwa. Na moje szczęście, wiatr wiał od strony zwierzęcia, więc nie mogła mnie zwęszyć. Nie mogło się lepiej złożyć.
Już miałam wykonywać ostateczny ruch, kiedy zza krzaków wyskoczył Biały Kieł. Koźlę, wiedząc już o planowanym przeze mnie ataku, pędem odskoczyło w kierunku gąszczu drzew. Łub był stracony. 
Warknęłam sfrustrowana na Alfę Watahy. Może i rządził nią, ale nie zamierzałam z tego powodu odejść grzecznie udając, że nic się nie stało!
- No i co robisz?! - krzyknęłam. - Może być trochę bardziej uważaj, kiedy chodzisz po terenach łownych?! Pomyślał o innych?!
Samca zamurowało. Widocznie nie spodziewał się takiej reakcji. 

(Biały Kieł, oddaję pałeczkę tobie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz