Po długim dniu spędzonym na polowaniu poszedłem do jeziora napić się wody. Chłodna ciecz dobrze mi zrobiła. Położyłem się na trawie i popatrzyłem na zachodzące słońce. Po chwili zamknąłem oczy i zasnąłem. Śniło mi się to co zwykle.
„- Snow! Gdzie jesteś!? – Wołała moja mama. Jak zwykle chowaliśmy się z Kato, a mama nas szukała.
- Snow! – Podeszła do kępy traw, w której się schowałem. Wywąchała mnie, już nie miałam szans. Wyszedłem z kryjówki i zacząłem uciekać od mamy. Goniliśmy się trochę, a potem położyliśmy na trawie i odpoczywaliśmy. Nagle usłyszałem huk. Coś się stało w naszej wiosce.
- Snow. Znajdź brata i idźcie na polowanie. Jak coś złapiecie to pójdźcie się pochwalić babci, ok.? – Wiedziałem, że nie powinienem zostawiać mamy samej, ale mimo wszystko pobiegłem poszukać brata. Niedługo potem znalazłem go schowanego w pnie drzewa. Cały się trząsł, pewnie ze strachu.
- Choć Kato! Idziemy na polowanie! – uśmiechnąłem się do niego i starałam ukryć, że cos się stało. Kato wyszedł i pobiegł za mną. Po udanym polowaniu (upolowaliśmy sarnę) zamiast pójść od babci, pobiegliśmy do naszej wioski. Niestety było już za późno…”
Ze snu wyrwał mnie straszny chłód i krople deszczu. Było już ciemno. Wstałem, otrzepałem się z wody i poszedłem do swojej jaskini. Tej nocy już nie zasnąłem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz