sobota, 8 czerwca 2013

Od Kishiego

Włóczyłem się juz kilka dobrych miesięcy jednak cały czas nie znalazłem nikogo z mojej rodziny lub dawnej watahy. Pożar nas zniszczył. Las który był niegdyś moim domem spłonął doszczętnie i został po nim tylko popiół, ale dla ludzi to się nie liczyło. Chcieli mieć po prostu więcej miejsca do budowy nie myśląc nawet o tym, że zabierają nam miejsce do życia. Straciłęm już nadzieję na odnalezienie rodziny, teraz swoje myśli skierowałem na znalezieniu watahy, nowego domu. Gdy dotarłem nad wąską rzeczkę postanowiłem trochę odpocząć i napić się wody. Gdy położyłem się przy brzegu poczułem ogarniające mnie zmęczenie. Właściwie dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że nie jadłem już trzy dni. Przymknąłem trochę oczy aby odpocząć gdy za moimi plecami słychać było czjeś warczenie. Odwróciłem się i zobaczyłem białego wilka, basiora.
- Co tu robisz? - warczał na mnie
- Nie mam ochoty się bić. - spuścięłm ogon i głowę na znak, że nie jestem agresywny jednak byłem gotowy się bronić - Szukam tylko watahy.
Basior przekręcił lekko głowę i powiedział:
- Jestem Biały Kieł, możesz dołączyć do mojej watahy.
Spojrzałem na samca ze zdziwieniem i zapytałem:
- Na prawdę?
- Tak - uśmiechnął się samiec
- W takim razie chętnie.
- To chodź. - Kieł pokazał abym szedł za nim.
- Tak w ogóle to jestem Kishi - powiedziałem po chwili i uśmiechnąłem się.
Kieł pokazał mi moją nową jaskinię. Bardzo mi się podobała, była przestronna a ziemia była wyściółana miękkim mchem.
"Teraz moja historia będzie toczyć się tutaj" pomyślałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz