Któregoś słonecznego dnia błąkałem się po jakimś lesie. Nagle oślepił mnie promień słońca i coś na mnie skoczyło. Szybko zwaliłem je z pleców i się odwróciłem. Przede mną stał Wysoki Bezogon z rogami jelenia. Duch Świata. Nie odezwał się tylko wskazał dłonią na zachód i znikł. Obejrzałem się za siebie, a tam stała cudowna wadera. Była biała jak Zimny Puch spadający zimą. Podbiegłem do niej i się przedstawiłem.
- Cześć! Jestem Volfereine. Należysz do jakiejś watachy?
( Renn?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz